„Hajda. Beskid bez kitu” Marii Strzeleckiej otrzymał dwie nominacje, literacką i graficzną, Książka Roku 2023 Polskiej Sekcji IBBY.
Wspaniałe recenzje, które przytaczamy poniżej, napisali mu Joanna Olech (jury graficzne) oraz Mateusz Świetlicki (jury literackie):
„Hajda to trzecia odsłona rewelacyjnego cyklu książek, których tłem i scenerią są łemkowskie wioski w Beskidzie Niskim. Fabuła nawiązuje do „Akcji Wisła” (1945–1947) – powojennej traumy wygnania Łemków (Rusinów) z ich beskidzkiej ojcowizny. Autorka sytuuje swoich dziecięcych bohaterów w odległym od dużych miast górskim „raju”, gdzie ludzie i natura żyli w zgodnym sąsiedztwie, wedle odwiecznego rytmu przyrody. Dzieci cieszyły się swobodą, a ich rodzice – mieszkańcy pogranicza – żyli skromnie i pracowicie. Do czasu. Wraz z nadejściem wojny do beskidzkiego „edenu” wkraczają waśnie, nienawiść, wreszcie zbrodnie. Wszyscy walczą ze wszystkimi. Nawet niechętni przemocy są do niej przymuszani. Nie ma już dobrych i złych, a jedynie wrogie sobie plemiona, zaślepione nienawiścią i żądzą odwetu. Odłamki tych skrytobójczych wojen niszczą także dziecięcą ufność i przyjaźnie.
Maria Strzelecka w sposób mistrzowski zsynchronizowała swoje ilustracje z miejscem i czasem, o których mowa w książce. I tak jak tekst – zmysłowy, sensualny – przenosi nas w beskidzkie lasy bukowe, tak barwne akwarele autorki sprawiają, że w głowie rodzą się powidoki powojennych rosyjskich bajek z elementarzy i pisemek dla dzieci. Na wskroś realistyczne (wedle powojennej doktryny „soc”), a jednocześnie malowane laserunkowo, pewną, zręczną ręką, wpisywały się w styl i oczekiwania epoki – lat 40. i 50. Maria Strzelecka nadaje swoim ilustracjom ten sam rozpoznawalny styl. Jej zwierzęta nie są disnejowskimi pluszakami – są ciepłe i miłe w (wyobrażonym) dotyku, a zarazem dzikie, bo takimi stworzyła je natura. Dołączone do fabuły tablice przyrodnicze z wizerunkami kwiatów i owadów (a nawet zwierzęcych odchodów) sporządzone są równie lekko, z mistrzowską nonszalancją. Tak malują najlepsi!” [Joanna Olech]
***
„Historia naszego kraju wciąż jest pełna białych plam pamięci, czyli wydarzeń nieobecnych w powszechnej świadomości społecznej. Jedną z nich jest doświadczenie przesiedleń ludności polskiej, ukraińskiej, łemkowskiej czy niemieckiej po II wojnie światowej. Chociaż problematyce te jpoświęca się wiele tekstów naukowych, szczególnie akcji »Wisła« z 1947 roku, do chwili obecnej nie natknąłem się na polską książkę dla młodych czytelników, której akcja osadzona byłaby w tym liminalnym chronotopie. Tę ważną lukę wypełnia „Hajda. Beskid bez kitu”, trzecia ilustrowana powieść Marii Strzeleckiej. Podobnie jak w przypadku poprzednich tomów „Beskidu”, również tutaj autorka łączy moc słów i przepięknych ilustracji, by pokazać bogactwo beskidzkiej przyrody i łemkowskiej kultury, jak również współzależności człowieka i otaczającej go natury. W warstwie tekstualnej „Hajda” to jednak książka znacznie trudniejsza i dojrzalsza niż wcześniejsze tomy, a co za tym idzie – skierowana do starszych czytelników i czytelniczek. W powojennym Beskidzie nie wiadomo, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem. Oprócz dzikiej przyrody lasy zamieszkują ludzie, których trudno odróżnić od diabła, dlatego »teraz już nikt, nawet dziecko, nie przestraszyłby się zwyczajnego diabła hasającego po beskidzkich łąkach. Ludzie okazali się od niego gorsi« (s. 12). Strzelecka w sposób subtelny, lecz dający do myślenia, pokazuje skomplikowane relacje między Polakami, Łemkami, Ukraińcami i Sowietami, nawiązując przy tym do wielu innych ważnych wydarzeń z historii naszego regionu (takich jak zesłania na Sybir), a także skomplikowanej kwestii tożsamości etnicznej i narodowej. Pozbawiona dydaktyzmu, uproszczeń i klisz narracyjnych »Hajda« jest powiewem świeżości w rodzimej literaturze historycznej i stanowi znakomite zwieńczenie beskidzkiej trylogii Strzeleckiej”. [Mateusz Świetlicki]